
Jak informuje portal www.money.pl ceny ropy naftowej są najwyższe od wielu miesięcy, ceny gotowego paliwa – głównie diesla – na europejskim rynku również poszły w górę, a złoty osłabił się wobec dolara. W sytuacji wolnego rynku dwa wzmacniające się czynniki wzrostu cen paliw, ale nie w naszym kraju, gdzie ceny paliw na stacjach spadają. Nie w tym logiki, a więc wszystko wskazuje na działania krajowego monopolisty – Orlenu, który po połączeniu z Lotosem i wraz z Saudi Aramco, opanował 90 proc. krajowego rynku paliwowego.
Po połączeniu z Lotosem, udział Orlenu w krajowym rynku paliw (hurtowym i detalicznym) wynosi 65 proc.
W Polsce na stacjach paliw jest prawie najtaniej
Jeszcze w ubiegłym tygodniu średnia cena 95-tki na stacjach paliw w Polsce wynosiła 6,6 zł za litr. Za litr benzyny Pb 98 trzeba było płacić 7,19 zł, a za litr oleju napędowego – 6,43 zł. Nowy tydzień przyniósł kolejną anomalię na polskim rynku. Ceny paliw na stacjach w Polsce wciąż spadają. Początek tygodnia dał potwierdzenie naszych prognoz. Po tym tygodniu możemy spodziewać się, że spadniemy na koniec tabeli wśród krajów UE z najniższą ceną oleju napędowego – ocenia w rozmowie z money.pl Urszula Cieślak, ekspertka BM Reflex.
Wszelkie rynkowe przesłanki powinny wskazywać na wzrost cen. Tymczasem, mimo że ceny ropy naftowej są najwyższe od wielu miesięcy (ponad 90 dol. za baryłkę), gotowe paliwa na europejskim rynku poszły w górę, a złoty osłabił się wobec dolara, ceny na stacjach spadają.
Jak szacuje e-petrol, w tym tygodniu cena Pb 95 będzie oscylowała między 6,51 a 6,62 zł za litr, Pb 98 7,11-7,22, a oleju napędowego 6,33-6,45 zł. Ostatnie, publikowane co czwartek dane Komisji Europejskiej wskazują, że Polska ma jedne z najniższych cen w Europie. Tylko w Rumunii, Bułgarii i na Malcie cena Pb 95 jest niższa. Olej napędowy z kolei taniej tankują tylko kierowcy w Bułgarii i na Malcie.
Ceny będą sztucznie zaniżane
Wyższe ceny u naszych sąsiadów odzwierciedlają realny koszt zakupów paliw w portach ARA. W Polsce mimo wysokich cen ropy i paliw gotowych oraz słabnącego złotego trend jest przeciwny. Wynika to z polityki naszych koncernów, które trzymają ceny – wyjaśnia Urszula Cieślak. Dla przykładu, na stacjach Orlenu w Budapeszcie ceny wahają się (w zależności od lokalizacji) między 640 forintów a 693 forinty za litr – wynika z danych z 6 września udostępnionych nam przez platformę holtankoljak.hu. To (według kursu NBP z 11 września) równowartość 7,75-8,40 zł/l.
Mało tego, jak zaznacza Cieślak, przez kolejne tygodnie nie powinniśmy spodziewać się „uwolnienia” cen paliw w Polsce. – Ostatnia konferencja prezesa NBP Adama Glapińskiego, zapowiadająca obniżenie inflacji nawet o 1,5 pkt. proc., wskazuje, że presja na niskie ceny paliw się utrzyma. Nie da się bowiem tego zrobić bez niższych cen transportu, usług, a więc i paliw – dodaje ekspertka.
Podobnego zdania jest również Dawid Czopek, zarządzający w Polaris FIZ, ekspert rynku paliwowego. – Orlen, który kontroluje 65 proc. rynku paliw w Polsce, nie będzie straszyć Polaków cenami. Stąd rozdźwięk z sytuacją rynkową – argumentuje w rozmowie z money.pl.
Dorota Sierakowska, analityk rynków surowcowych w DM BOŚ zwraca uwagę również na cenę ropy naftowej, która – choć bezpośrednio nie przekłada się na cenę paliw – to jest papierkiem lakmusowym sytuacji na rynkach. „Notowania ropy pozostają blisko tegorocznych maksimów i jednocześnie najwyższych poziomów od listopada ubiegłego roku” – wskazała w komentarzu.
– Rosja uzgodniła cięcia z Arabią Saudyjską, w efekcie czego cena wystrzeliła w okolice 90 dol. za baryłkę. Rodzi się więc pytanie, skąd ten Orlen ma mieć tańszą ropę – zauważa Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.
Bezpośrednie znaczenie mają za to notowania na giełdzie towarowej w Amsterdamie, Rotterdamie i Antwerpii (tzw. porty ARA). Tam kontrakty terminowe na olej napędowy na wrzesień skoczyły o ponad 10 proc. w ujęciu miesięcznym. – Cena gotowych paliw, w tym najważniejszego – diesla, wzrosła. Za nimi skoczyły ceny w Europie. W Polsce mamy natomiast zjawisko odwrotne, co potwierdza, że nasze ceny nie są związane z tym, co się dzieje na świecie – dodaje Czopek.
Pytany przez money.pl o tę sytuację Orlen, zaznacza, że nie jest jedynym podmiotem działającym na rynku paliw w Polsce i, że „istotny wpływ na sytuację na rynku paliwowym w Polsce mają działania innych przedsiębiorców”. Koncern przyznaje jednak, że „dba o to, aby oferta na stacjach koncernu była możliwie najatrakcyjniejsza, również pod względem cenowym”.
W hurcie drożej niż w detalu
W efekcie tego wszystkiego wzrasta popyt na polskie tanie paliwa na stacjach benzynowych. Mogą przecież do nas wjeżdżać i tankować paliwa na naszych stacjach po niższych cenach: Niemcy, Czesi czy Słowacy. Jak wynika z najnowszych danych Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POPHiD), konsumpcja paliw (benzyn, oleju napędowego i LPG) wzrosła rok do roku o 1 proc. Jak podkreśla Dawid Czopek, ponieważ zapotrzebowanie na paliwa pokrywa w około 2/3 krajowa produkcja, to wciąż pozostałą 1/3 trzeba pokrywać importem. Problem w tym, że kupując paliwa u pośrednika z rynku zewnętrznego w hurcie, trzeba zapłacić więcej niż na stacjach w detalu.
To prowadzi do sytuacji, w której paliwo jest wykupywane przez tych przedsiębiorców, którzy nie mają podpisanych umów z Orlenem. Hurtu bowiem obniżki nie imają się. Zapewne stąd też na niektórych stacjach zawisły kartki o „zepsutych” dystrybutorach – sugeruje ekspert. – Nikt za rękę nikogo nie złapie, ale nietrudno jest połączyć fakty. ML
Czytaj więcej na: www.money.pl
Fot. Pixabay