
O tym jak przewozy towarowe pomogły Polskiej Żegludze Bałtyckiej (Polferries) korzystnie przetrwać pandemię oraz o skutkach wojny na Ukrainie, a także o prognozach i planach polskiego przewoźnika promowego z dyrektorem polityki żeglugowej w Polferries Bartłomiejem Mazurukiem, rozmawia Marek Loos.
– Jak COVID, a teraz wojna wpłynęły na Waszą działalność? Czy skutki sięgnęły też Waszych klientów w Skandynawii?
Lata 2020-2022 zdominowane były przez wydarzenia które bardzo negatywnie odbiły się na rynku przewozowym, i to skumulowane w krótkim czasie. Najpierw COVID, który zachwiał całą gospodarką, ale w przypadku przewozów promowych dotyczyło to głównie segmentu pasażerskiego. Ograniczenia w przemieszczaniu się, pozamykane granice szczególnie w pierwszym etapie pandemii. Na szczęście przewóz cargo funkcjonował (wspomniany wcześniej popyt na materiały budowlane, produkty spożywcze itp.) i pozwolił przetrwać najtrudniejsze miesiące. Oczywiście funkcjonowanie w okresie pandemii wymagało od nas dostosowania się do wielu restrykcji.
Kiedy w większy lub mniejszy sposób opanowaliśmy sytuację związaną z pandemią i powinien być czas odbudowy, wybuchła wojna na Ukrainie ze wszystkimi tragicznymi konsekwencjami dla ludzi, ale również dla rynku. Dla nas pierwszym wyzwaniem było opanowanie ruchu ukraińskich uchodźców do Szwecji. W sumie przewieźliśmy bezpłatnie około 11 tys. obywateli ukraińskich z Polski do Szwecji. W drugą stronę, również bezpłatnie woziliśmy samochody z pomocą humanitarną.
Spowolnienie gospodarcze wywołane wojną to mniejszy konsumpcjonizm, a co za tym idzie mniejsza produkcja. To z kolei wiąże się z mniejszym zapotrzebowaniem na usługi transportowe. Poza tym wojna i idące za tym embarga nałożone na Rosję, próby odcięcia się od dostaw surowców itp. to przede wszystkim dużo wyższe ceny paliwa. Koszty energetyczne to główne wydatki ponoszone przez branżę transportową. Dotknęło to wszystkie kraje, a w konsekwencji przewoźników, z którymi współpracujemy.
– Jak z perspektywy Polferries wygląda rynek skandynawski pod kątem transportu towarów? Czy to rynek atrakcyjny?
Skandynawia to półwysep, więc pod kątem naszej działalności zawsze będzie zapotrzebowanie na przeprawy promowe. Alternatywą jest bowiem jedynie bardzo długa droga lądowa. Szwecja, do której pływamy jest integralną częścią Europy, choć dzieli nas swoista morska bariera. Promy Polferries skutecznie pomagają tę barierę pokonać. Wiele skandynawskich firm zorganizowało swoje zaplecze produkcyjne w centrum kontynentu, m.in. w Polsce. Między innymi dlatego utrzymuje się stały popyt na takie ładunki jak materiały budowlane, części z branży „automotive” czy produkty spożywcze.
– Czy obecnie Skandynawia to rynek z dużą dynamiką rozwoju dla branży transportowej?
Odniosę się do przewozów promowych. Przed rokiem 2022 rynek skandynawski, charakteryzował się dużą stabilnością. Polska była jednym z liderów w eksporcie produktów takich gałęzi przemysłu jak: samochodowy, spożywczy, budowlany, meblowy i artykułów wyposażenia mieszkań itd. Modernizacja i rozbudowa sieci dróg oraz linii kolejowych skutkuje łatwiejszym dostępem do polskich terminali promowych. Stały się one atrakcyjne również jako punkty tranzytowe. Wartość dodaną stanowi umiejscowienie polskich terminali w korytarzu Bałtyk – Adriatyk, a także jako infrastruktury w sieci TEN-T. Tendencji tej nie zmienił nawet okres Covid-19. Na szczęście w tym czasie rozwijał się rynek frachtowy, w Szwecji np. rozwijała się branża budowlana, która zaopatrywała się przede wszystkim na południe od Bałtyku. Restrykcje związane z pandemią nie dotyczyły kierowców samochodów ciężarowych i przewożonego ładunku.
Wojna na Ukrainie miała duży negatywny wpływ na globalną gospodarkę, najbardziej odczuwalny w Europie. Właściwie wszystkie branże zostały nią dotknięte. Warto jednak podkreślić, że początkowy jej okres był bardziej dotkliwy w zakresie zatrudnienia kierowców. Ich duże grono stanowili obywatele Ukrainy, którzy wyjechali do swojej ojczyzny. W dalszym etapie, wzrost kosztów paliwa oraz inflacja, która dotknęła całą Europę, również negatywnie odbiła się na branży transportowej.
– Wśród Waszych klientów przewożących towary dominują firmy polskie, czy szwedzkie? A może z innych krajów?
Wśród naszych klientów dominują firmy z Polski. Od kilku lat granice się jednak zacierają. Firmy szwedzkie mają swoje przedstawicielstwa w Polsce i działają na tym rynku. Mają wielu podwykonawców wśród polskich firm transportowych. Z drugiej strony polskie firmy transportowe czy spedycyjne coraz prężniej działają na rynku skandynawskim i z powodzeniem walczą o ładunek. Z uwagi na coraz łatwiejszy dostęp do polskich portów, o czym wcześniej wspominałem, coraz częściej w Świnoujściu czy Gdańsku pojawiają się firmy z południa Europy. Nasi klienci, których duże grono stanowią firmy z Polski, cenią sobie obsługę w języku polskim, zarówno na etapie negocjacji umów czy zakładania rezerwacji, ale także podczas samej żeglugi. Nasze załogi składają się w znacznej większości z Polaków. Wpływa to bardzo pozytywnie na budowanie relacji biznesowych i bardzo ułatwia komunikację, a w konsekwencji osiąganie wspólnych celów.
– Polferries prowadzi przewozy do Szwecji, jednak docelowa destynacja towarów często na tym kraju się nie kończy. Czy mogą Państwo wskazać kraj w Skandynawii, który jest największym odbiorcą towarów przewożonych waszymi promami?
Według naszych statystyk, miejscem docelowym przewożonych samochodów ciężarowych zdecydowanie jest Szwecja, potem Norwegia czy Dania. W drugą stronę, krajem docelowym jest Polska, ale też kraje bez dostępu do morza, jak Czechy i Słowacja.
– Z jaką częstotliwością promy Polferries pływają do Skandynawii?
Operujemy obecnie pięcioma promami typu ro-pax na dwóch liniach. Połączenie Świnoujście – Ystad, oferuje średnio 3 odejścia dziennie trzema promami. Z Gdańska do Nynashamn operujemy dwoma promami, wykonując średnio 5 odejść tygodniowo.
– Dziękujemy za rozmowę.
Dziękuję i do zobaczenia na pokładach promów Polferries.
Marek Loos